
Stała się najważniejszą, najwyższą nad wszystkimi jego powieścią, bo opowiada o jego największej tragedii. Pilch zawsze czynnie praktykował przelewanie swojego życia na karty powieści, czyniąc z codzienności literaturę, tworząc tym samym swój wyjątkowy obraz pisarza-grafomana-rzemieślnika będącego „prostym synkiem z Wisły”, który pod przykryciem swoich kolejnych alter ego (jednocześnie zapewniając, iż są one wymysłem i bujdą) mierzy się w swojej twórczości sam ze sobą. Pod mocnym aniołem, zdobywczyni Nike 2001, okrzyknięta wielką i znaczącą polską powieścią, jest rozprawą autora z jego nałogiem. Jurek nie kryje się ze swoim alkoholizmem. Bezczelnie, prosto w twarz czytelnika pluje opisami swoich kolejnych pijackich wybryków, mając na celu uświadomić powagę alkoholizmu, ale i porozczulać się samemu nad sobą, bo to taki rodzaj autoterapii, jeśli zapiszesz, to może zniknie z twojego życia. A jeśli nie, to może będzie ci trochę łatwiej. Pilch pastwi się nad swoim bohaterem (w domyśle – nad sobą samym), wystawiając go na kolejne próby. Pod mocnym aniołem ukazuje upadek człowieka, opętanego demonami alkoholu i seksu, który wpadł w czarną dziurę swojego życia. Spowiedź, autoterapia, ale i trochę, może nawet bardziej niż trochę, ekshibicjonizm. Pilch nie martwi się o negatywne opinie na temat swojej osoby, pisze, jak jest, ma misję zbawienia siebie, reszta wszechświata gra w drugiej lidze.
0 komentarze:
Publikowanie komentarza